Język antysemicki jako wzór językowego obrazu osób LGBT+ w dzisiejszej Polsce
Natalia Judzińska – kulturoznawczyni, aktywistka queerowa i feministyczna, członkini Porozumienia Kobiet 8 Marca organizującego od 21 lat feministyczne demonstracje 8 marca w Warszawie „Manifa”. Doktorantka w Instytucie Slawistyki Polskiej Akademii Nauk, gdzie przygotowuje rozprawę doktorską o „getcie ławkowym” [a ghetto benches] w uniwersytetach międzywojennej Polski.
Kultura polska, z bogatymi tradycjami antysemickimi, dysponuje niewyobrażalną wprost ilością inwektyw, stereotypów, obelg, porównań i teorii spiskowych. Nie dziwi więc, że wobec osób nieheteronormatywnych istnieje tak obszerny słownik pogardy.
W książce Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi, niedawno zmarła Maria Janion[1], historyczka idei, dokonuje wpierw rekonstrukcji wyobrażenia Żyda w dyskursie prasy narodowej demokracji dwudziestolecia międzywojennego, by później wyobrażenia te poddać analizie. Wytworzone stereotypy, przez autorkę nazwane majakami, tworzą fantazmatyczny obraz ni to potwora, ni to insekta, ale z pewnością czegoś (owszem, czegoś) złego i zagrażającego. Zagrożenie to kierowane jest do, czy właściwie przeciw polskości z całym jej symbolicznym charakterem. Jednocześnie, jak pisze Janion, „«Językowy obraz Żyda [the linguistic picture of a Jew]» stworzony przez prawicę był negatywny w szczególny sposób – Żyd był nie «gorszy» i «śmieszny», lecz groźny i agresywny[2]”. I dlatego Żyd budził nie tylko obrzydzenie, ale i strach.
Zresztą, klimat antyżydowskiej nienawiści w dwudziestoleciu międzywojennym, mówiąc słowami antropolożki Joanny Tokarskiej-Bakir, cały czas „utrzymywał pogrom w stanie możliwości”. I „możliwości” te były wykorzystywane przez polską większość niejednokrotnie. Mimo Zagłady, czyli czystki etnicznej dokonanej w nowoczesności [modernity] na sześciu milionach współobywateli i współobywatelek państw europejskich, ani wyobrażenia, ani sam język wykluczenia nie zniknął. Ma się świetnie i co jakiś czas majaki te dają o sobie znać w różnych przestrzeniach. We współczesnej Polsce Żyd jest wciąż częścią stałych związków frazeologicznych („lobby żydowskie”), podstawą neologizmów (np. „zażydzone”), ale też sam w sobie jest obrazą.
Nie starając się wyznaczyć mitu początku, a przyjmując homofobię jako ciągły i integralny element wzoru polskiej kultury dominującej [the culture pattern of polish majority group], (podobnie jak i antysemityzm) można zauważyć, że w znacznej mierze wykluczający język wobec osób nieheteroseksualnych jest zbudowany na silnej podwalinie antysemickiej. W polskim dyskursie publicznym język wobec osób niehetero, jest łudząco podobny, co język antysemicki, sięga po podobne środki stylistyczne, odwołuje się tych samych konstrukcji i wprowadza podobne praktyki i groźby eskalacji.
Parafrazując tytuł jednego z podrozdziałów Do Europy… Marii Janion, językowy obraz „elgiebeta”, w dużej mierze bazuje na kalkach znanych nam powszechnie z antyżydowskich fantazmatów kultury polskiej. Dokładnie te same środki stosowane obecnie wobec osób LGBT+ stosowane były wobec Żydów przed Zagładą oraz wobec ocalałych. Osoby nieheteroseksualne są w oczach prawicy „sterowaną i finansowaną z zewnątrz” jednolitą „masą”. Bywają również – używając chrześcijańskiej terminologii – „plagą”, a ich celem jest „zniszczenie polskości” poprzez profanację emblematycznych dla polskości symboli, jak chociażby krzyż, czy rodzina. Odpowiedzią, póki co na poziomie deklaratywnym, „obrońców polskości” wobec „pedalskiej plagi” czy „tęczowej zarazy” jest izolacja przestrzenna („strefy wolne od LGBT[3]”), społeczna (projekt zakazu demonstrowania czy pełnienia przez osoby niehetero funkcji publicznych), narastająca przemoc na ulicach miast i miasteczek motywowana homofobicznymi uprzedzeniami, a finalnie eksterminacja, o której planie zawiadamiają nas słowa „pedały do gazu” – jedno z najpowszechniejszych okrzyków pogromowych stosowanych wobec osób LGBT+ w Polsce, będące wprost połączeniem homofobii i antysemickiego „ostatecznego rozwiązania [a final solution]”.
Choroba i plaga
W 2009 roku w Poznaniu podczas „Festiwalu Dobrego Smaku”, gdy znany podróżnik, rasista i homofob, Wojciech Cejrowski, podpisywał swoją książkę, po dedykację zgłosiła się grupka lokalnych działaczy i działaczek Kampanii Przeciw Homofobii. Cejrowski nie dość, że odmówił wpisu, to jeszcze nie przyjął wręczanej mu w prezencie maskotki teletubisia, mówiąc „to może być zahiwione[4]”. HIV jako „kara” za „homoseksualizm” ustępuje po latach w dyskursie publicznym innym, bardziej wymyślnym inwektywom. Od 2009 roku minęło 11 lat, w trakcie których, dzięki organizacjom pozarządowym i różnym grupom nieformalnym działającym w polu równościowym zmieniło się naprawdę wiele. Niemniej jednak, hasła w stylu „leczcie się” kierowane wobec osób nieheteroseksualnych były i wciąż są w Polsce na porządku dziennym.
Terapie konwersyjne, namawianie do wstrzemięźliwości seksualnej, egzorcyzmy to tylko kilka środków, które ma w Polsce do zaproponowania osobom nieheteronormatywnym kultura dominująca (niejednokrotnie za pośrednictwem najbliższych, czyli właśnie „polskiej rodziny”). Zakaz nie tylko małżeństw, ale też współżycia żydowskich Niemców z nieżydowskimi Niemcami w III Rzeszy w latach trzydziestych, oraz przymusowe kastracje „mieszańców” dla powstrzymania „zatruwania” krwi niemieckiej przez krew żydowską, to tylko niektóre z licznych inspiracji współczesnych chłopców i dziewcząt z prawicy. Jednym słowem, każda i każdy „elgiebet”, stanie się taki jak „zdrowa” większość, jeśli tylko powstrzyma się od swych „niezdrowych zapędów”. I to wszystko mimo świętowanej niedawno 30. rocznicy wykreślenia homoseksualizmu z listy chorób Światowej Organizacji Zdrowia[5].
Nowe beczki nabijane gwoździami
W trakcie swojej ostatniej kampanii prezydenckiej, urzędujący prezydent, Andrzej Duda, nie dość, że odmówił człowieczeństwa osobom LGBT, twierdząc, że „to nie ludzie tylko ideologia”, to jeszcze poszedł o krok dalej, stwierdzając, że „w polskiej konstytucji powinien się expressis verbis znaleźć zapis, że wykluczone jest przysposobienie dziecka lub adopcja przez osobę pozostającą w związku jednopłciowym[6]” motywując to ochroną dziecka. Dziecko, jako świętość i przedłużenie „rodziny polskiej” wymaga szczególnej ochrony, nawet przed wyobrażonym zagrożeniem, które w prawodawstwie polskim i tak jest już zakazane.
Wyobrażona ochrona dziecka, a konkretnie ośmioletniego Henryka Błaszczyka latem 1946 roku w Kielcach była bezpośrednim powodem najkrwawszego po drugiej wojnie światowej pogromu w Polsce. Wystarczyło, że chłopiec, który uciekł z domu skłamał, że został porwany przez Żydów, by przywołać wciąż żywy mit o porwaniach dzieci w celu toczenia z nich krwi rzekomo niezbędnej do produkcji żydowskiej macy. Co najbardziej przerażające, na chwilę przed rozpętaniem się przemocy fizycznej wobec Żydów kieleckich, sam Henryk Błaszczyk przyznał się, że zmyślił historię o porwaniu go przez Żydów. Jednak tłum pogromowy nie zatrzymał się i zabił kilkudziesięcioro żydowskich mieszkanek i mieszkańców miasta, w tym kobietę w ciąży i żydowskie niemowlę. W takich sytuacjach widać, jak dobro dzieci staje się tylko pretekstem do przemocy wobec wyobrażonego zagrożenia.
Jeżdżące po Warszawie i Poznaniu furgonetki, zwane „homofobusami”, poza nadrukowaną na plandeki treścią pisaną, serwują nam również i treści puszczane bardzo głośno przez megafon. Treści te, powielają, powtarzają, a w konsekwencji utrwalają wielokrotnie skompromitowane zestawienie osób niehetero z pedofilią, a edukację seksualną z seksualizacją dzieci. Zestawienia te zaczynają funkcjonować niczym mityczna „beczka nabita gwoździami” służąca rzekomo do „upuszczania krwi dzieci chrześcijańskich na macę”. Mimo wielokrotnych zaprzeczeń o jej istnieniu i zapewnień, że do produkcji macy żadna krew nie jest potrzebna, średniowieczna antysemicka legenda była w Polsce wielokrotnie w XX wieku - po Zagładzie - „iskrą pogromową”.
Znieważanie przedmiotów czci
6 maja 2019 roku sześcioro policjantów przyszło do mieszkania aktywistki i działaczki społecznej, Elżbiety Podleśnej w celu przeszukania i zarekwirowania komputerów i nośników pamięci elektronicznej. Podleśna została bowiem oskarżona o obrazę uczuć religijnych i profanację symboli religijnych przez ingerencję graficzną w obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, polegającą na zmianie kolorystyki nimb obu postaci ze złotych na tęczowe, oraz rozlepienia ich wokół kościoła w Płocku, którego wielkanocna dekoracja ołtarza (tzw. „Grób Pański”) sugerowała, jakoby to osoby LGBT były winne śmierci Chrystusa. Sprawa odbiła się takim echem w mediach, że najpoważniejsze postaci tego kraju poczuły się w obowiązku posiadania swojego, oczywiście negatywnego stanowiska. Po zażaleniu wniesionym przez Podleśną, sąd uznał, że zatrzymanie jej było „niezasadne, ale legalne”.
„Niezasadne, ale legalne” okazało się też zatrzymanie oraz wniesienie o dwumiesięczny areszt jeszcze przed procesem dla aktywistki związanej z grupą Stop Bzdurom, Margot. Margot, która spędziła w areszcie trzy tygodnie z kolei postawiono zarówno zarzut obrazy uczuć religijnych, jak i niszczenia mienia (czyli uszkodzenie furgonetki). W chwili aresztowania (ale i obecnie), prokuratura odmawiała podania sądowego uzasadnienia konieczności osadzenia aktywistki w areszcie. Dla porównania, w Polsce w ostatnim czasie, na dwa miesiące do aresztu trafił na przykład Grzegorz S. z Bartoszyc, który pijany wymachując nożem, groził zabiciem swojej żony i córki, czy 29-latek ze Szczecina za brutalne pobicie obcokrajowca na ulicy, kradzież telefonu i pieniędzy z jego portfela. Dwa miesiące aresztu to tyle samo, ile przyznano Margot za wywieszenie tęczowej flagi na pomniku Chrystusa przed jednym z warszawskich kościołów i obywatelskie zatrzymanie furgonetki z homofobicznymi hasłami.
Dzień po wywieszeniu tęczowych flag na pomnikach, premier RP, Mateusz Morawiecki, zapalił znicz pod pomnikiem Chrystusa, nazywając akcję Stop Bzdurom „barbarzyństwem”. Ten sam premier nie tylko nigdy nie potępił homofobii, ale sam nadal bierze czynny udział w przenoszeniu homofobii do dyskursu publicznego. Wyobrażona profanacja symboli religijnych przez inną grupę mniejszościową była już znana w przeszłości. Przybierała postać oskarżeń o profanację hostii mających swoje korzenie i w legendzie o rzekomym mordzie rytualnym, czy też obrazy uczuć religijnych, kiedy przez miasto przechodziła procesja Bożego Ciała wobec której Żydzi mieliby zachować się niestosownie, wywieszając na przykład pranie.
Nowi sprawiedliwi i warunkowe wsparcie
Joanna Tokarska-Bakir w Ganz Andere? Żyd jako czarownica i czarownica jako Żyd…[7] zwraca uwagę, że „języka nie da się oszukać. Jest podmiotem zbiorowym i trudno go upilnować. Jeśli zmiany świadomości są płytkie, życzeniowe, język szybko zdradzi mówiącego”. Były prezes zarządu Radia Nowy Świat, Piotr Jedliński, odniósł się do zwrócenia mu uwagi na błędne użycie męskiej formy [misgendering] wobec zatrzymanej aktywistki Margot, że jest to atak na jego wolność: „Dlaczego chcą mi na siłę narzucić sposób postrzegania świata, zmuszając, żebym określał kogoś, kogo odbieram jako mężczyznę, zaimkami żeńskimi? Trwa zmasowany atak, któremu się nie poddam. To, co robicie, z wolnością nie ma nic wspólnego”. W obronę Jedlińskiego bierze Jan Hartman, profesor filozofii i znany publicysta, który na łamach tygodnika Polityka, centrowo-liberalnego i jednego najważniejszych opiniotwórczych tygodników, stawia pytanie o granice „poprawności politycznej[8]”. Zarówno Hartman jak i Jedliński dokonują pewnego magicznego triku, znanego szeroko pod nazwą „odwracania kota ogonem” i zaczynając wypowiedź od krytyki przemocy państwowej wobec osób LGBT, kończą już na tym, że to oni (tak! uprzywilejowani mężczyźni) są nie dość, że podmiotami swojej własnej wypowiedzi, to jej największymi ofiarami i to nad ich losem należy się z żalem pochylić, nazywając krytykę jego krytyki „heterofobią”.
W felietonie w internetowym wydaniu tygodnika „Newsweek” redaktor naczelny, Tomasz Lis, stwierdził, że „nie ma oczywiście symetrii między naruszaniem praw człowieka i organizowaniem nagonek na środowiska homoseksualne a nieszczęsnym happeningiem, który postponowanym środowiskom na pewno się nie przysłuży, a może co najwyżej pogorszyć ich sytuację. Mamy jednak do czynienia z symetrią braku szacunku dla drugiej strony[9]”. Odnosząc się krytycznie do faktu powieszenia flagi na pomniku Chrystusa, Lis ocenił, że fakt ten może tylko pogorszyć sytuację osób LGBT+. Ze swojej uprzywilejowanej pozycji, wskazał też symetrię braku szacunku. Jest więc to ciekawa sytuacja pod tym względem, że z jednej strony, redaktor otwarcie krytykuje nagonkę rządową, z drugiej zaś, krytykuje strategię grupy wykluczonej, stawiając się niejako w roli arbitra, co najwyżej biernego obserwatora wydarzeń.
Czy zatem słuszne jest mówienie o obecnej sytuacji, że przypomina tę z lat trzydziestych, a nagonka na osoby LGBT+ to kalka antysemickich praktyk? W moim przekonaniu tak. Śledząc dyskurs medialny, polityczny i publiczny można znaleźć nie tylko wiele podobieństw, ale i analogii, co nie oznacza, że „jesteśmy w latach trzydziestych”, a „homofobia to nowy antysemityzm”. Jednak podobieństwo praktyk językowych jest zatrważające. Nierozprawienie się z polskim antysemityzmem zaowocowało bardzo łatwym przekierowaniem całego, gotowego już wcześniej i nieprzepracowanego arsenału majaków na inną grupę wykluczoną. Dziś jesteśmy to my, „elgiebety”.
Za uważną lekturę, uwagi i komentarze dziękuję: Sylwii Chutnik, Natalii Saracie i Natalii Aleksiun.
[1] Maria Janion (ur. 24 grudnia 1926 roku w Mońkach, zm. 23 sierpnia 2020 w Warszawie) – historyczka idei, literaturoznawczyni, znawczyni polskiego i europejskiego romantyzmu. W swoich pracach koncentrowała się na dekonstrukcji polskiego mitu narodowego Polski jako „mesjasza narodów”.
[2] Maria Janion, Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi (Warszawa: Wydawnictwo Sic!, 2000), 161
[3] Strefy wolne od LGBT są prawnie implementowaną deklaracją na poziomie samorządowym w Polsce. Mapę tychże stref można zobaczyć tu: https://atlasnienawisci.pl/ , a o samej idei można więcej przeczytać choćby w artykule: https://www.nytimes.com/2020/07/30/world/europe/LGBT-free-poland-EU-fun…
[4] Więcej informacji o zdarzeniu: Cejrowski do KPH: "Od pedziów nie biorę", https://queer.pl/news/191131/cejrowski-do-kph-od-pedziow-nie-biore
[5] 17 maja 1990 roku, Światowa Organizacja Zdrowia, aktualizując międzynarodową klasyfikację chorób wykreśliła z niej homoseksualizm. Od 2004 roku, 17 maja świętowany jest jako Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii (wówczas: IDAHO), od 2009 jako IDAHOT (z uwidocznieniem osób trans), a w 2015 roku do nazwy dodano również i bifobię. Od tego momentu funkcjonują dwa akronimy (IDAHOTB lub IDAHOBIT).
[6] Wystąpienie Andrzeja Dudy w trakcie kampanii prezydenckiej w Szczawnie-Zdroju 3 lipca 2020 r.
[7] Joanna Tokarska-Bakir, Ganz Andere? Żyd jako czarownica i czarownica jako Żyd w polskich i obcych źródłach etnografi cznych, czyli jak czytać protokoły przesłuchań [w:] Inny, inna, inne. O inności w kulturze, red. M. Janion, C. Snochowska-Gonzalez i K. Szczuka, Warszawa: Instytut Badań Literackich PAN, 2004.
[8] Jan Hartman, Transpoprawność w radiu, „Polityka”, 34.2020, 18.08.2020
[9] Tomasz Lis, Pogarda, siostra pogardy, https://www.newsweek.pl/opinie/tomasz-lis-pogarda-siostra-pogardy-felie… [dostęp 21.08.2020]